Jest
taki blog. Pokolenie IKEA się nazywa. Ma piękną nazwę, która
chyba nie ma prawa nie kojarzyć się ze sceną z filmowego
Fight Clubu, w której
Norton siedzi na kiblu, przeglądając katalog z IKEI właśnie, a
mieszkanie zapełnia się proponowanymi przez szwedzką firmę
meblami. Jestem konsumpcjonizmem Jacka.
Abstrahując od filmu, a wracając do bloga – jakiś czas temu
zaczytywała się w nim moja kobitka. Siedziała przy kompie i
szczerzyła się do monitora, a na pytanie, z czego te podśmiechujki,
niemal ciągle odpowiadała, że z Pokolenia.
Próbowałem
się zainteresować. Przeczytałem kilka albo kilkanaście wpisów.
Nie poczułem szczególnego zachwytu, no ale może to ze mną jest
coś nie tak. W końcu autorowi udało się wydać książkę –
gdyby nie było zainteresowania blogiem, prawdopodobnie nikt nie
zdecydowałby się na współpracę z Piotrem C., który
prawdopodobnie ma zupełnie inne inicjały. Tak czy owak – wydał
książkę. I widać facet jest konsekwentny, bo nazwał ją...
Pokolenie IKEA.
Poznajcie Piotra. Większość mówi na niego Czarny. Czarny pracuje
w korpo, jest prawnikiem po trzydziestce. Zarabia na tyle dużo, żeby
móc prowadzić całkiem dostatnie życie w stolicy. Kluby,
przypadkowe kobiety na noc, alkoholizacja ze znajomymi.
Tego... chyba przypadkiem streściłem fabułę całej książki. No
ale okej, umówmy się – nie na porywającej fabule jest Pokolenie
IKEA oparte. Bo jeśli o historię chodzi, no cóż, nie ma za
wiele do zaoferowania. Piotr chodzi do pracy i dupczy, chodzi do
pracy i dupczy, a przez to wszystko przewija się Olga, której
intencje są tak niejasne i zawoalowane, że zakończenie jest
kompletnym zaskoczeniem. Nie, nie jest.
Pokolenie
IKEA bazuje raczej na
przemyśleniach głównego bohatera. Czarny wprowadza czytelników w
świat dorosłego, dobrze zarabiającego mężczyzny ze stolicy.
Pytanie tylko, czy jest to świat interesujący? Dla mnie
nieszczególnie. To świat prymitywny, w którym większość zajęć,
rozmów i myśli sprowadza się do seksu. Ja rozumiem, człowiek to
zwierzę, popęd to popęd, ale no kurna. Czytać tę książkę, to
trochę jakby oglądać pornola z introspekcjami. Przywiozłem
jej pizzę. Praca dostawcy pizzy to świetna fucha. Poznajesz ludzi,
w samochodzie pachnie ci pysznym żarciem. Ale nie ukrywajmy –
chodzi o seks.
Jest
kilka perełek, chociaż nie wiem, czy są tworami autora. Biorąc
pod uwagę, że zdarzyło mu się wcisnąć w usta bohatera kilka
memów i dowcipów – jestem uprzejmy mieć wątpliwość. Nie
zmienia to faktu, że stwierdzenie, jakby facet był niekompletny,
dopóki nie znajdzie żony, bo dopiero wtedy jest skończony
mnie rozbawiło. Niestety takich momentów jest tam jak na lekarstwo.
Z dwojga złego – wolę bloga. Też jest prymitywny i wulgarny, ale
jednak kręci się wokół większej liczby tematów. Książka,
chociaż kolejne rozdziały starają się dotykać czegoś innego,
jest o rżnięciu.
Fuck. Wyszedłem na świętoszka.
Tytuł: Pokolenie IKEA
Autor: Piotr C.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2012
ISBN: 9788377223727
Liczba stron: 194