Nie było mnie tu parę chwil. I jeszcze przez parę nie będzie, stąd ten post.
Nieco się przeliczyłem, kiedy dokładałem sobie kolejnych obowiązków. Okazało się, że nie sposób wydłużyć doby i to totalnie spieprzyło mój cały niecny plan, żeby zostać dobrym chłopakiem, przodownikiem pracy, prymusem na uczelni, mistrzem improwizacji teatralnej i światowej sławy blogerem. A było tak blisko!
Bardziej serio? Nie mam czasu. Musiałem zrobić porządek w życiu, okiełznać listę priorytetów i zastanowić się, ilu z nich jestem się w stanie poświęcić. Wyszło na to, że na bloga - póki co! - nie ma miejsca. Nie zawsze jestem w stanie czytać na tyle dużo, żeby wrzucić tutaj coś co tydzień, a nie chcę prowadzić Co na regale? na pół gwizdka. Post co tydzień, to post co tydzień. Nie da się, to trzeba zrobić przerwę.
Blog wróci. Na sto procent wstanie na nogi w wakacje. Raz, że będę mógł wtedy znów więcej czytać, a dwa, że będę miał czas, aby napisać teksty o książkach, które czytuję sobie teraz. Bo przecież nie jest tak, że nie czytam już w ogóle. Tego bym raczej nie zniósł.
Na ten moment pozostaje mi przeprosić za zaniedbanie. Kiedy jednak trzeba było podjąć decyzję między pauzą a dawaniem mniej niż 100% siebie, wybór mógł być tylko jeden.
Do poczytania w lipcu!