Recenzja
#36 Książka z numerem w tytule
Przekopuję się przez domową bibliotekę i z radością odnajduję
książki, które pasują do którychś z pozostałych kategorii
Wyzwania. Im bliżej końca, tym trudniej z czymś trafić. Do tej
pory nie przyszedł mi do głowy żaden pisarz o inicjałach B.D., z
resztą jakoś sobie poradzę. Chociaż nie, nie wierzę w istnienie
książki, której akcja rozgrywa się w Golinie – tutaj będzie
trzeba improwizować.
Kiedy natknąłem się na Dziesiątą Aleję
i zobaczyłem, że autorem jest Mario Puzo, bardzo się ucieszyłem.
Przecież to autor Ojca Chrzestnego
i Rodziny Borgiów!
Spodziewałem się gangsterstwa, przekrętów i matactwa.
Spodziewałem się twardzieli, krwawego załatwiania spraw i
korupcji. Dostałem... no, sami zobaczcie.
Lucia Santa jest Włoszką, która
wyemigrowała do Stanów w poszukiwaniu lepszego życia. Niestety,
nie wszystko ułożyło się tak, jakby tego zapragnęła. Jej
pierwszy mąż umarł, zostawiając ją z trójką dzieci, zdaną na
siebie w obcym kraju. Na szczęście zdołała wyjść za mąż po
raz kolejny. To nieco poprawiło jej sytuację finansową, ale nie
umiliło życia. Lucia Santa Angeluzzi-Corbo mieszka przy Dziesiątej
Aleji z szóstką dzieci i coraz bardziej odcinającym się od świata
mężem. Wciąż pozostaje jednak włoską matką z krwi i kości –
twardą, nieugiętą i gotową zrobić wszystko, żeby zapewnić byt
swojej rodzinie.
Dziesiąta Aleja jest książką
obyczajową. Puzo zdołał jednak opisać losy – zdaje się –
typowej na tamten okres rodziny włoskich imigrantów w tak
realistyczny i dosadny sposób, że nie potrzeba samochodowych
pościgów, handlu nielegalnym alkoholem czy umoczonego w korupcyjne
przekręty papieża, żeby się wciągnąć.
Podobać może się też wątek
związany ze świadomością narodową. Lucia Santa pamięta Włochy
i zasady rządzące społeczeństwem w rodzinnym kraju. Jej dzieci są
jednak urodzone i wychowane w Ameryce – dlatego często kłóci się
ze swoją najstarszą córką, której nie w głowie łóżkowe
przyjemności i wychowywanie potomstwa. Dlatego też Lucia jest
rozdarta pomiędzy złością na niepracującego syna, a uciechą z
tego, że chłopak odnajduje radość w dziecięcych harcach.
Cienie nad rzeką Hudson
opisywały hermetyczne społeczeństwo amerykańskich Żydów.
Dziesiąta Aleja to w
pewien sposób włoski odpowiednik. Kwadrat ulic, przy którym
mieszka rodzina Angeluzzich-Corbo, jest niemal całkowicie zasiedlony
przez imigrantów z Włoch. Puzo zdołał pokazać, jak taka obca
społeczność odnajduje się w obcym kraju, jak stara się utworzyć
w nim swój obszar, który chociaż odrobinę mógłby kojarzyć się
z domem. Po Dziesiątej Aleji biegają włoskie dzieciaki, a z okien
strofują je włoskie matki. Włoscy ojcowie wracają tędy
wieczorami z pracy. Wszystko jest włoskie i tylko sen o lepszym
życiu, majątku i dostatku jest amerykański.
Na koniec, na zachętę – i jako
strzał w kolano mojemu męstwu, byciu macho i w ogóle – dodam
jeszcze, że chociaż podpinam Dziesiątą Aleję pod
„książkę z numerem w tytule”, równie dobrze mógłbym
sklasyfikować ją jako „książkę, która cię wzruszyła”. No
bo ładna jest, no.
Tytuł: Dziesiąta Aleja
Autor: Mario Puzo
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2007
ISBN: 83735591931
Liczba stron: 320