środa, 7 października 2015

Matthew Woodring Stover - Bohaterowie umierają

Jestem z siebie dumny. Kapitan Marchewa uważał, że duma to taki mięsień, który usztywnia kark. Moim zdaniem jest ona przekaźnikiem prowadzącym z oczu do tego magicznego miejsca w organizmie, które produkuje endorfiny. Nie jestem pewien, gdzie w organizmie znajduje się ośrodek słodyczowy.

Czemu jestem dumny? Bo chociaż nie uważam czytelników za jednoznacznie bardziej wartościowych, zawsze bardzo się cieszę, kiedy osoby z mojego najbliższego otoczenia coś czytają. Zawsze to – chociażby – kolejny temat do rozmów. Dlatego kiedy dziewczyna zaczęła dużo częściej odwiedzać bibliotekę, a także pożyczać ode mnie książki, czułem się całkiem mile połechtany. Ale teraz, kiedy mogłem pożyczyć od niej jej własną, zakupioną, posiadaną, jej(ną?) książkę, mogę mówić o swego rodzaju dumie.

Pochwaliłem się, to teraz recenzja. Panie i panowie, Matthew Woodring Stover – Bohaterowie umierają.



Świat rozwinął się i zmienił. Wprowadzony podział na kasty jasno stanowi, co się komu należy. Przeszłość odeszła w niepamięć, a cytowanie dawnych polityków i myślicieli może być odebrane jako podjudzanie i działanie przeciwko systemowi. Ludzie, którzy czytają dzieła filozofów z dawnych lat, trafiają do więzień i psychiatryków. Ale nie to jest najważniejsze. Największa nowość to Nadświat – odkryte jakiś czas temu równoległe uniwersum, do którego ludzie są zdolni przenikać.

Bohaterowie umierają to książka, która w bardzo ciekawy sposób porusza kwestie reality-show i szacunku ludzi dla Innego. Nadświat jest interesującym miejscem – to uniwersum, którego rozwój techniczny, obyczaje i społeczeństwo do bólu mogą kojarzyć się Ziemianom z wszystkim tym, o czym mogli czytać w książkach fantasy. Nic więc dziwnego, że stał się on dla nich bardzo interesujący. Do tego stopnia, że zapragnęli uczynić z niego miejsce na swego rodzaju reality-show. O co chodzi? Wysyłani do Nadświata ludzie są podłączani do specjalnej aparatury, która pozwala im – w pewnym sensie – streamingować na Ziemię wszystko to, co widzą. Piszę, że w pewnym sensie, bo korzystający z odpowiednio przystosowanych urządzeń widz jest w stanie nie tylko widzieć oczyma aktora, ale także poczuć jego emocje, a nawet mieć pośredni wgląd w jego myśli.

Z tego powodu czytelnik styka się z dwoma rzeczywistościami. Większość fabuły rozgrywa się w Nadświecie, gdzie Hari Michaelson wciela się w postać Caine'a – gnoja, który większość problemów rozwiązuje przy użyciu pięści, ale potrafi zakręcić się w odpowiednim towarzystwie. Ze względu na jego umiejętności bojowe, chamstwo i bezwzględność, Przygody z udziałem Caine'a cieszą się wielkim zainteresowaniem.

I to przenosi nas do drugiej rzeczywistości – tej ziemskiej. Rzeczywistości, którą rządzą pieniądz i pokusa zysku, Studio mataczy, a segregacja kastowa zmusza do ciągłego kalkulowania i wyrachowania.

Początkowo miałem wrażenie, że Bohaterowie umierają zaserwuje mi coś podobnego do Assasin's Creed. Tu i tu mamy nasz świat przenikający się z inną rzeczywistością i bohaterów zawieszonych gdzieś pomiędzy. Jednak Bowdenowy Assasin's Creed nie przypadł mi do gustu, a Bohaterowie byli całkiem w porządku. Przyczyn dopatrywałbym się chyba właśnie w podziale na dwie rzeczywistości – Assasin's Creed kompletnie ignoruje tę drugą, ziemską, podczas gdy w powieści Stovera, choć jest zdecydowanie drugoplanowa, wciąż odgrywa ona ważną rolę.

To ważne, ponieważ to właśnie wydarzenia i postaci z tej części książki uważam za lepsze. No bo umówmy się – historia Caine'a to typowa historia fantasy. Jest ziomeczek na wysokim levelu, ma dobrze wytrenowane skille w walce wręcz, dał dużo w zręczność i władanie bronią. I sobie chodzi i sieka innych, czasem coś tam przekmini fajnie, czasem ktoś spróbuje rzucić na niego zaklęcie. Oczywiście jest też chamem (rany, czemu „celne riposty” prawie zawsze sprowadzają się do czegoś na poziomie „twojej starej”? Nie, nie twojej.), który nie liczy się z nikim poza damą swojego serca. Świetna historia, dopóki nie różni się od każdej poprzedniej tylko innymi nazwami własnymi. Bohaterowie umierają nie zrobiłoby na mnie nawet w połowie tak dobrego wrażenia, gdyby nie dobrze poprowadzony wątek Studia.

Jak ująć to najprościej? Może po prostu mówiąc o odczuciach. Podczas samej lektury nie obgryzałem paznokci, nie targały mną emocje i nie biłem się z myślami. Ale kiedy zamknąłem książkę, uświadomiłem sobie, o jak wiele istotnych rzeczy zahaczyła fabuła. Obrywa się showbiznesowi i nieliczeniu się z innymi. Przede wszystkim jednak szkalowane jest podejście do Innego. Ludzie traktują Nadświat jak konkwistadorzy Amerykę. Włażą do niego jak do siebie i niszczą rzeczywistość ku uciesze widzów z Ziemi. Żyjecie sobie spokojnie? No to fajnie mieliście, ale teraz sytuacja się zmieni, bo będziecie nam potrzebni. Ojej, wasza gospodarka i polityka zmierzają w dobrym kierunku? Niee, to się nie sprzeda, zrobimy wam przewrót. Hohoho, przecież jesteśmy lepsi, przecież wy to nic ponad naszą rozrywkę.

Książka kończy się w taki sposób, że niełatwo wyobrazić sobie spójną kontynuację w podobnym stylu. Byłem bardzo ciekaw, w jaki sposób autor zdecydował się pociągnąć serię, dlatego zerknąłem na kilka zajawek kolejnego tomu. I bardzo ucieszyłem się na wieść, że właśnie to, co zainteresowało mnie najbardziej, stało się pierwszoplanowe w Ostrzu Tyshalle'a. Przeczytam na pewno!... znaczy kiedy Sandra kupi.

Tytuł: Bohaterowie umierają
Autor: Matthew Woodring Stover
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 2009
ISBN: 978837480139
Liczba stron: 670