środa, 11 lutego 2015

Czytam, więc jestem lepszy

Ludzie czytający książki, to w dużej części banda nadętych bufonów. Narcyzów, sądzących, że są ponad tą nieczytającą częścią społeczeństwa. Egocentryków, święcie przekonanych, że pochłanianie literatury daje im prawo do patrzenia na innych z góry. Osób, których pierwszym pytaniem w kwestionariuszu dla nowego przyjaciela jest czy czytasz?, a przecząca odpowiedź skutkuje natychmiastowym wyrzuceniem arkusza do kosza.

Sam fakt, że czytacie, nie daje wam prawa czuć się lepszymi. Dopóty, dopóki jedynymi książkami w waszych biblioteczkach są kryminały i fantasy, nie jesteście w niczym lepsi od ludzi spędzających czas przed serialami czy przy konsolach. Najczęstszą odpowiedzią na pytanie o to, co dają książki, jest stwierdzenie, że to możliwość oderwania się od rzeczywistości, rozwinięcia wyobraźni, poznania historii. Łał. To super, że czytasz! Film zupełnie nie odrywa mnie od życia codziennego. Gry nie pozwalają zagłębić się w fabułę. Jesteś najlepszy, Czytelniku!



Jeżeli książki czynią cię lepszym, bo pozwalają przenieść się w inny świat, mam przykrą wiadomość. Gracze są wysoko ponad tobą – oni swoje światy w pewnym stopniu sami kreują, mają wpływ na ich losy, podejmują decyzje. Przykre, nie?

Ale książki sprawiają, że jestem inteligentniejszy, rozwijają mnie!

Jasne. Poszerzają twój zasób słownictwa i pozwalają spojrzeć z innej perspektywy na jakiś problem. Prawdopodobnie myślisz też bardziej obrazowo. Ale - znów zwrot głównie w stronę miłośników fantastyki, bo wydaje mi się, że to oni są najbardziej próżni... a może jest ich po prostu najwięcej? - chociaż fantasy, moim zdaniem, to najlepszy gatunek do pisania o problemach prawdziwego świata, zamknięcie się w klatce pełnej smoków, rycerzy, futurystycznych pojazdów i gadających zwierząt nie uczyni cię filozofem.

Czytam dla przyjemności, a póki co nie czerpię jej z lektur Heideggera, Schopenhauera czy Nietzschego. Nie sięgam po klasykę literatury, ponieważ uważam, że – choć nie odmawiam jej wartości intelektualnej – jest podana w nudny sposób. Pewnie nigdy nie sięgnę po Prousta, w obawie, że po lekturze to ja będę musiał poszukiwać straconego na nią czasu.

I dlatego, chociaż czytam sporo, w żaden sposób nie czuję się lepszy od tych, którzy tego nie robią. Kiedyś pewnie dojrzeję do tego, żeby stawić czoła mądrym książkom. Kiedyś będę mógł powiedzieć, że czytanie uczyniło mnie bardziej świadomym człowiekiem. Jeżeli ty już jesteś na tym etapie – zazdroszczę, czuj się lepiej, masz prawo. Jeżeli nie – to nie płacz nad ignorancją tych, którzy zamiast przeczytać Grę o tron, wolą obejrzeć serial.