Ludzie
czytający książki, to w dużej części banda nadętych bufonów.
Narcyzów, sądzących, że są ponad tą nieczytającą częścią
społeczeństwa. Egocentryków, święcie przekonanych, że
pochłanianie literatury daje im prawo do patrzenia na innych z góry.
Osób, których pierwszym pytaniem w kwestionariuszu dla nowego
przyjaciela jest czy czytasz?,
a przecząca odpowiedź skutkuje natychmiastowym wyrzuceniem arkusza
do kosza.
Sam fakt, że czytacie, nie daje wam prawa czuć się lepszymi. Dopóty, dopóki jedynymi książkami w waszych biblioteczkach są kryminały i fantasy, nie jesteście w niczym lepsi od ludzi spędzających czas przed serialami czy przy konsolach. Najczęstszą odpowiedzią na pytanie o to, co dają książki, jest stwierdzenie, że to możliwość oderwania się od rzeczywistości, rozwinięcia wyobraźni, poznania historii. Łał. To super, że czytasz! Film zupełnie nie odrywa mnie od życia codziennego. Gry nie pozwalają zagłębić się w fabułę. Jesteś najlepszy, Czytelniku!
Jeżeli książki czynią cię lepszym, bo pozwalają przenieść
się w inny świat, mam przykrą wiadomość. Gracze są wysoko ponad
tobą – oni swoje światy w pewnym stopniu sami kreują, mają
wpływ na ich losy, podejmują decyzje. Przykre, nie?
Ale książki sprawiają, że jestem inteligentniejszy, rozwijają mnie!
Jasne. Poszerzają twój zasób słownictwa i pozwalają spojrzeć z innej perspektywy na jakiś problem. Prawdopodobnie myślisz też bardziej obrazowo. Ale - znów zwrot głównie w stronę miłośników fantastyki, bo wydaje mi się, że to oni są najbardziej próżni... a może jest ich po prostu najwięcej? - chociaż fantasy, moim zdaniem, to najlepszy gatunek do pisania o problemach prawdziwego świata, zamknięcie się w klatce pełnej smoków, rycerzy, futurystycznych pojazdów i gadających zwierząt nie uczyni cię filozofem.
Czytam dla przyjemności, a póki co nie czerpię jej z lektur Heideggera, Schopenhauera czy Nietzschego. Nie sięgam po klasykę literatury, ponieważ uważam, że – choć nie odmawiam jej wartości intelektualnej – jest podana w nudny sposób. Pewnie nigdy nie sięgnę po Prousta, w obawie, że po lekturze to ja będę musiał poszukiwać straconego na nią czasu.