piątek, 15 kwietnia 2016

Przerwa techniczna


Nie było mnie tu parę chwil. I jeszcze przez parę nie będzie, stąd ten post.

Nieco się przeliczyłem, kiedy dokładałem sobie kolejnych obowiązków. Okazało się, że nie sposób wydłużyć doby i to totalnie spieprzyło mój cały niecny plan, żeby zostać dobrym chłopakiem, przodownikiem pracy, prymusem na uczelni, mistrzem improwizacji teatralnej i światowej sławy blogerem. A było tak blisko!

Bardziej serio? Nie mam czasu. Musiałem zrobić porządek w życiu, okiełznać listę priorytetów i zastanowić się, ilu z nich jestem się w stanie poświęcić. Wyszło na to, że na bloga - póki co! - nie ma miejsca. Nie zawsze jestem w stanie czytać na tyle dużo, żeby wrzucić tutaj coś co tydzień, a nie chcę prowadzić Co na regale? na pół gwizdka. Post co tydzień, to post co tydzień. Nie da się, to trzeba zrobić przerwę.

Blog wróci. Na sto procent wstanie na nogi w wakacje. Raz, że będę mógł wtedy znów więcej czytać, a dwa, że będę miał czas, aby napisać teksty o książkach, które czytuję sobie teraz. Bo przecież nie jest tak, że nie czytam już w ogóle. Tego bym raczej nie zniósł.

Na ten moment pozostaje mi przeprosić za zaniedbanie. Kiedy jednak trzeba było podjąć decyzję między pauzą a dawaniem mniej niż 100% siebie, wybór mógł być tylko jeden.

Do poczytania w lipcu!

niedziela, 27 marca 2016

Brandon Sanderson - Słowa Światłości

Sanderson zachwyca. Kumpela, dzięki której poznałem Archiwum burzowego światła mówi, że dawno nic jej tak nie pochłonęło jak ten cykl. Podobno są ludzie, którzy ustawiają „Sanderson” jako hasło do wi-fi, a zapytani o nie, odpowiadają „wpisz nazwisko najlepszego pisarza na świecie”. No dobra, słyszałem o jednym takim człowieku. Ale liczy się!



niedziela, 20 marca 2016

Terry Pratchett - Ciemna strona Słońca

Panie i Panowie, stało się. Terry Pratchett mnie nie urzekł. Jestem naprawdę zdziwiony.
To nie tak, że jestem ortodoksyjnym fanem Świata Dysku i nie dopuszczam do siebie myśli, że jakakolwiek inna powieść jego autora może być równie dobra. Nie. Miałem obawy kilka lat temu, kiedy sięgałem po Nację, bo to przecież zupełnie inny klimat, bo to nie Dysk, ale już kilkanaście pierwszych stron rozwiało moje obawy. Dlatego po Ciemną stronę Słońca sięgałem bez obaw. Przecież to Pratchett, musi być dobrze.
Otóż nie.



niedziela, 13 marca 2016

Stuhr, Nowacka - Stuhrmówka

Są tacy ludzie, o których myślimy, że ich znamy. Że znamy ich dobrze, chociaż nie zamieniliśmy ani słowa. Przecież widzieliśmy, jak odnajdują się w różnych sytuacjach, jak płaczą, śmieją się, denerwują i dowcipkują. Wchodzą nam do domów, przebywają chwilę, czasem trochę dłużej. Zostawiają w głowie kilka myśli, parę emocji i odchodzą, żeby – może – wrócić za jakiś czas. Są tacy ludzie. Ci ludzie, to aktorzy.

Maciek Sturh to facet, którego się lubi. Przynajmniej ja się na tym łapię – nie chodzi o to, że lubię postaci zagrane przez niego w Chłopaki nie płaczą, Listach do M. czy Poranku Kojota. Lubię Macieja Sturha, pomimo całkowitej świadomości, że to nie jest ten sam gość, którego widzę w telewizji. Żaden z nich. Sięgając po Stuhrmówkę spodziewałem się, że przeczytam obszerny wywiad z sympatycznym, błyskotliwym gościem. Z kimś, kogo chciałoby się mieć za kumpla.

No i właściwie się nie pomyliłem.



niedziela, 6 marca 2016

Tomasz Mróz - Przejście A8

Bydgoszcz. W mieście w krótkim czasie dochodzi do dwóch zabójstw, których ofiarami padają starsi panowie. Sprawa zostaje przydzielona komisarzowi Wątrobie – ważącemu sto czterdzieści kilogramów facetowi, który jeszcze nie uświadomił sobie, że samotne życie i oddawanie się tylko pracy go nuży. Wątroba musi nie tylko rozwikłać zagadkę – sytuacja zmusza go także do odbycia starcia z samym sobą, innymi policjantami i... siłami piekieł. Jak sprawa wiąże się z historią sprzed wieku? Co ma z tym wspólnego arabska firma produkująca pączki? Jaką rolę odegrają trzej pijaczkowie z osiedlowej ławki? I w końcu – kim, do diabła, jest Nowak?

środa, 2 marca 2016

Dziennikarz

Sporadycznie zdarza mi się popełnić jakieś opowiadanie. Kiedyś pisałem praktycznie co tydzień, dzisiaj dzieje się to już dużo, dużo rzadziej. Ubolewam, ale takie lajf - nie można złapać wszystkich srok za ogon. Na szczęście czasem dalej nachodzi mnie ochota, żeby sieknąć jakiś tekst tego typu. Ten powstał w dość specyficznych warunkach.
Kuba Ćwiek wydaje gazetę. W pierwszym numerze zamieścił zadanie domowe dla czytelników. Chodziło o to, żeby przez kilka dni zbierać pięć randomowych słów i tworzyć z nich historię. To znaczy - pierwszego dnia zdobywamy pięć słów (zebranych na przykład przez losowe skakanie po kanałach albo otwieranie książki na randomowych stronach) i tworzymy z nich historię. Pięć słów z następnego dnia musimy jakoś do tej historii dopasować. I tak jeszcze przez kilka dni. 
Nie pamiętam już słów, które zebrałem. Dwóch chyba nie udało mi się dołączyć, kilka pojawiło się jako totalne detale. Ale tekst wyszedł, więc pozostaje się cieszyć.


niedziela, 28 lutego 2016

E. M. Thorhall - Zamek Laghortów

Kiedy dziewczynki marzą o byciu księżniczkami, średniowiecze jawi im się jako piękna epoka – pełna honorowych rycerzy, miłosnych uniesień i przepięknych pałaców. Gdy te dziewczynki już trochę podrosną, przestają o tym myśleć. Albo – jak w przypadku E. M. Thorhall – piszą o tym książkę. Zdaje się, że właśnie dzięki takim dziecięcym fantazjom powstał Zamek Laghortów, pierwszy tom cyklu Zbrojni.