Sanderson
zachwyca. Kumpela, dzięki której poznałem Archiwum burzowego
światła mówi, że dawno nic
jej tak nie pochłonęło jak ten cykl. Podobno są ludzie, którzy
ustawiają „Sanderson” jako hasło do wi-fi, a zapytani o nie,
odpowiadają „wpisz nazwisko najlepszego pisarza na świecie”. No
dobra, słyszałem o jednym takim człowieku. Ale liczy się!
Słowa
Światłości to drugi tom
Archiwum burzowego światła. Dzieje
się, oj, dzieje. Walki pomiędzy ludźmi i Parshendimi się
zaostrzają – nie chodzi już tylko o klejnoty. Wszystko zaczyna
zmierzać w stroję jednej, ostatecznej bitwy. Kaladin Burzą
Błogosławiony rozwija swoje talenty. Shallan dociera na Strzaskane
Równiny i wplątuje się w sam środek zdarzeń.
Streszczanie
fabuły byłoby walką z wiatrakami. Ten tom to kolejne dziewięćset
stron. Starczy powiedzieć, że rozpoczęte w Drodze Królów
wątki rozwijają się, a także pojawiają się nowe. Coraz więcej
intryg, knowań i sekretów. Wiele wątków się zazębia,
sprawiając, że początkowy chaos staje się bardziej spójny i
logiczny. To dobrze.
Trudno
powiedzieć, co takiego ma w sobie literatura Sandersona, że jedna
sobie takie rzesze fanów. Gdyby bardziej się zastanowić, jest
wtórna i przewidywalna. Weźmy Kaladina, chłopaka z nieszczególnie
zamożnej, ale poczciwej rodziny, z którego los zakpił sobie
bezczelnie, czyniąc go niewolnikiem i okradając ze wszystkiego, co
było dla niego najważniejsze. Kaladin przechodzi przez piekło,
żeby odkryć w sobie rzadkie talenty i stać się kluczowym
bohaterem. Jakież to wtórne. Nawet Syl, honorospren towarzyszący
temu bohaterowi pod postacią malutkiej kobietki, chociaż
przeurocza, nie jest niczym nowym. Wystarczy rzucić okiem na nasze
rodzime podwórko i przypomnieć sobie Cyfral z Pana
Lodowego Ogrodu.
A
jednak coś w tym cyklu jest. Może to rozmach. Kiedy spojrzy się na
te dwa opasłe tomiska, a potem uświadomi sobie, że autor planuje
takich aż dziesięć, nie sposób nie być pod wrażeniem. Było nie
było – zapowiada się naprawdę długa, wielowątkowa historia w
olbrzymim, skrupulatnie opisanym świecie. A to rzeczy, przy których
człowiek pokornieje.
A
może po prostu lubimy czytać i słuchać o tym, co już znamy.
Schematy, tu i ówdzie przetasowane, tu i tam nieco podrasowane, są
tym, co sprawia, że czujemy się bezpiecznie i pewnie. Może dlatego
Archiwum burzowego światła cieszy.
Bo daje nam to, co już znamy, ale z taką dawką epickości i z
takim, przepraszam, pierdolnięciem, że nie sposób się temu
przeciwstawić.
Tytuł:
Słowa
Światłości
Autor:
Brandon
Sanderson
Wydawnictwo:
MAG
Data
wydania:
2014
ISBN:
9788374804660
Liczba
stron: 960