sobota, 17 stycznia 2015

Na start

Na ogół nie bawię się w postanowienia noworoczne. Znam swój słomiany zapał i z góry zakładam, że w każdym takim postanowieniu byłbym w stanie wytrwać maksymalnie do lutego. Dlatego byłem mocno w szoku, kiedy na kilka dni przed Sylwestrem stwierdziłem, że chcę coś ambitnego wprowadzić w życie anno Domini 2015.
Jeszcze bardziej się zdziwiłem, kiedy okazało się, że to całkiem spora lista rzeczy.
Jedną z nich było – chciałbym w końcu założyć bloga, na którym mógłbym regularnie pisać. Witryna z opowiadaniami  jest w porządku, ale nie jestem w stanie wypluwać z siebie kilku tekstów miesięcznie. A chciałbym.
Sama idea chodziła za mną już od dawna. Chciałem pisać, ale nie wiedziałem o czym. Z pomocą przyszło kolejne noworoczne postanowienie. Zapragnąłem podjąć się znalezionego gdzieś w necie wyzwania książkowego.

Chociaż z matematyki orłem nie jestem, szybko dodałem dwa do dwóch i wyszło mi, jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Założyć bloga recenzenckiego, na którym dzieliłbym się spostrzeżeniami na temat przeczytanych książek. Z racji na charakter wyzwania, nie będą to same nowości i porywające tytuły. Znajdzie się miejsce na klasykę i kompletne gnioty.
Ale i o nich trzeba mówić.