Recenzja #1
Zbiór opowiadań
Po
pierwszą książkę tego roku sięgnąłem przypadkiem. Kupiłem ją,
zanim jeszcze wpadł mi do głowy pomysł z podjęciem wyzwania.
Zacząłem czytać w pociągu, wracając z Sylwestra. Tego samego
dnia wieczorem pomyślałem, że lektura nie pójdzie na marne.
Przejrzałem wyzwaniową listę, zastanowiłem się, pod którą
kategorię podciągnąć trzymaną w rękach pozycję i stało się.
W
ten sposób na pierwszy ogień, realizując się jako zbiór
opowiadań, idzie Czarna
Bandera
Jacka Komudy.
Słoneczne Karaiby. Słońce praży wesoło, na niebie ani chmurki.
Kawerny pękają w szwach od rubasznej, rozgadanej klienteli, alkohol
leje się strumieniami, a rozochocone dziwki ochoczo rozkładają
nogi przed każdym, kto błyśnie im przed oczami złotą monetą.
Sielanka, istna kraina szczęśliwości...
… dopóki nie natknie się na nich. Piratów. Ludzi, dla których
normy moralne zdają się znaczyć coś zgoła innego niż dla
reszty. Ludzi, którzy miłość do przygody i bogactwa stawiają
wyżej niż ciepłe kobiece uda i równie gorący obiad. Ludzi,
którzy wiedzą, że zawisną na szafocie, pójdą na dno lub skończą
jako kalecy żebracy w Port Royal. I są z tego zupełnie zadowoleni.
Czarna
Bandera
to sześć opowiadań o takich właśnie typach. Dlatego rozrywki nie
brakuje. Trup ściele się tak gęsto, że nieszczęśliwi ci, którzy
przywiązują się do bohaterów. Przekleństwa i gwałty są na
porządku dziennym, a nowe niebezpieczeństwa czekają na piratów na
każdym kroku.
Zgubiliśmy farwater! Zrzucić marsle! - ryknął Rackham. -
Cztery rumby w lewo!
Bardzo lubię literaturę Komudy. Pisze on w tak gawędziarski
sposób, że czytający może odnieść wrażenie, jakby siedział z
autorem przy ognisku i słuchał jego historii. Fachowa,
marynistyczna terminologia nie utrudnia odbioru. Wprowadza w klimat i
pozwala silniej uwierzyć w prawdziwość opowieści i bohaterów. I
choć zdarzały się – jak chociażby przytoczone wyżej –
zdania, których ni w ząb nie rozumiałem, nie wyobrażam sobie
wilków morskich mówiących o lewej ścianie statku i obracaniu
steru odrobinę w bok.
Podobnie sprawy mają się z metaforami i porównaniami – Komuda
serwuje ich naprawdę dużo, a wszystkie świetnie osadzone są w
pirackich realiach. Szyperska kajuta nie jest przestronna jak aula
wykładowa, jest w niej tyle miejsca, co w piczy portowej kurwy.
Te
rzeczy, w połączeniu z wyrazistymi, zbudowanymi z krwi i kości
(które to krew i kości często lądują na pokładzie),
charakternymi i skorymi do zdrad i buntów bohaterami składają się
na kawał naprawdę dobrej, pirackiej literatury.
Jeżeli kilkaset lat temu ktoś opowiadał o statkach widmo,
przeklętych wyspach i diabelskich skarbach w taki sposób, w jaki
uczynił to Komuda, mógł mieć pewność, że jego – spłodzone w
tym czy tamtym burdelu – dzieci jeszcze na starość będą drżały,
gdy usłyszą tę samą opowieść od przypadkowego przechodnia.
Tytuł:
Czarna bandera
Autor:
Jacek Komuda
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data
wydania: Marzec 2008
ISBN:
978-83-7574-000-4
Liczba
stron: 384
Okładka:
miękka