No dobra. Postawmy sprawy
jasno. Studiuję, co studiuję. Mam wykształcenie, jakie mam. Można
by się spodziewać, że powinienem gustować w literaturze z
wysokiej półki, zachwycać się laureatami Nike, a najlepiej to
jeszcze zaczytywać się w poezji. Tymczasem jest zupełnie inaczej.
99% poezji nie wywołuje we mnie absolutnie żadnych uczuć, prawie
wszystkie nagrodzone książki mnie rozczarowują, a najchętniej
sięgam po beletrystykę niższych lotów. Bo czemu nie?
Tym razem też nie
zaszalałem. Panie i panowie, skandynawski kryminał.
Oslo. Zima. Okres
przedświąteczny. Armia Zbawienai robi dobrą robotę, zgarniając z
ulicy ćpunów i zapewniając im miejsca do spania. Ta organizacja
rozrasta się corz bardziej, zdobywając wciąż większe zaufanie
ludzi. Robią wiele dobrego, chociaż wewnątrz struktur wciąż
pozostają dość... dziwną grupą. Podczas przedświątecznego
konertu ginie jeden z członków Armii. Znalezienie mordercy spada na
barki Harry'ego Hole, komisarza o nieco specyficznym podejściu do
wykonywanego zawodu.
Wybawiciel to
kolejna już, szósta, powieść Jo Nesbø,
której głównym bohaterem jest Harry Hole. Seria miewa lepsze i
gorsze momenty, ale bez chwili namysłu można przyznać, że
generalnie trzyma dobry, jeśli nie bardzo dobry, poziom. Wybawiciel
nie odbiega szczególnie od tej oceny – ani w jedną, ani w drugą
stronę.
Harry
Hole to policjant, o jakim chce się czytać. Nesbø
odrobił lekcje. Stworzył gliniarza, który ma w sobie wiele cech
najpopularniejszych popkulturowych śledczych. Nie jest
nieskazitelny. Walczy z nałogiem alkoholowym. Jego życie miłosne
to pasmo niepowodzeń, przeplatane lepszymi chwilami, które istnieją
chyba tylko po to, żeby rzeczywistość za chwilę znów mogła dać
gliniarzowi po dupie. Jeśli dodać do tego jeszcze odpalanie jednego
szluga od drugiego i bardzo luźne podejście do policyjnego
regulaminu – jest bohater jak się patrzy.
Nie
tylko protagonista stanowi mocną stronę książki. Nesbø
po raz kolejny uknuł wciągającą, dobrze przemyślaną i spójną
fabułę. Wodzi czytelników za nos, do ostatniej chwili nie
pozwalając rozgryźć, kto jest sprawcą. Może nie bawiłem się
tak dobrze, jak podczas lektury Łowców głów,
ale próby rozwikłania zagadki i tak sprawiały przyjemność.
Na
brawa zasługuje też bardzo umiejętne budowanie napięcia. Nesbo
żongluje punktami widzenia, raz przedstawiając wydarzenia z
perspektywy Harry'ego, raz z punktu widzenia innych bohaterów. Za
każdym razem zawiesza akcję w idealnym momencie. Przenosi nas do
poczynań innych, kiedy akurat ma się wydarzyć coś niesamowicie
istotnego dla rozwoju dopiero co śledzonego bohatera.
Ale
najfajniejsze, tak już zupełnie najfajniejsze, jest to, co Nesbø
robi z postaciami drugoplanowymi. Nie jest tak, że Harry Hole to
jedyny bohater z krwi i kości. Inni nie są wrzuceni do powieści
tylko po to, żeby stanowić kontrast dla detektywa i pozwalać
autorowi lepiej wykreować głównego bohatera. Nie. Wszystkie, ale to
wszystkie postaci mają jakieś tło, jakąś historię, jakieś
emocje i przekonania. Nawet totalnie nieistotny sprzedawca, z którym
policjant zamienia tylko dwa zdania, dostał kilka akapitów, w
których poznajemy jego, jego brata i ich stosunek do handlu i
religii.
Szacun
za to jak stąd do Oslo. A książkę polecam.
Tytuł:
Wybawiciel
Autor:
Jo
Nesbø
Wydawnictwo:
Dolnośląskie
Data
wydania: 2014
ISBN:
9788327151728
Liczba
stron: 432