piątek, 10 lipca 2015

Stasiuk, Wodecka - Życie to jednak strata jest

Życie to jednak strata jest

Jerzy Andrzejewski napisał swego czasu Ciemności kryją ziemię. Opowiadanie, którego akcja rozgrywa się w czasach Świętej Inkwizycji i jest alegorią komunistycznej Polski. Przypadek sprawia, że Wielki Inkwizytor trafia do posiadłości kogoś, kto jest drzazgą w oku całego systemu. Nie, nie, żaden z niego bojownik, żaden zagorzały przeciwnik. To człowiek żyjący tylko i wyłącznie swoim życiem, w żaden sposób niezaangażowany w to, co dzieje się dookoła. System nie może nim zawładnąć, ponieważ mężczyzna ten nic od niego nie oczekuje i nie ma żadnych roszczeń. Siłą rzeczy nie jest mu także nic winien.



Życie to jednak strata jest to wywiad-rzeka, który przeprowadziła Dorota Wodecka z Andrzejem Stasiukiem. Przywołałem opowiadanie Andrzejewskiego, ponieważ podczas lektury Życia... nie potrafiłem oprzeć się wrażeniu, że autor Murów Hebronu ma dużo wspólnego z tamtym żyjącym obok rzeczywistości mężczyzną.

Wraz z żoną mieszka w położonym niedaleko wschodniej granicy Wołowcu – wsi, którą według danych z 2009 roku zamieszkiwało raptem 29 osób. Gdyby kiedyś Stasiuk z żoną spakowali manatki i wyprowadzili stamtąd swoje zwierzęta, ubytek życia w Wołowcu byłby mocno zauważalny. W rozmowie sprawia wrażenie samotnika. Kogoś, komu wystarczy jedynie towarzystwo najbliższych, żeby czuć się szczęśliwym. Zgromadzenia – nawet takie przy świątecznym stole – zdają się go przerażać. Żyje codziennością, pielęgnując historię i nieszczególnie martwiąc się, co przyniesie przyszłość.

Wszystko, co mówi Stasiuk, mocno godzi w opinie reprezentowane przez większość społeczeństwa. Kiedy wszyscy dookoła biegają, on – jako spacerujący – czuje się dyskryminowany. Kiedy na Krakowskim Przedmieściu stawiają pomniki, on nazywa owcę Smoleńsk. Kiedy wzrok większości marzących o lepszym życiu Polaków kieruje się na zachód, on wsiada w samochód i wyjeżdża na wschód, zachwycać się tamtejszymi krajobrazami.

Jego podejście do życia nie pasuje również zupełnie do obrazu dzisiejszego szczęśliwego człowieka. U właściciela Wydawnictwa Czarne zdaje się nie istnieć przekonanie, że aby żyć szczęśliwie, trzeba się mocno natyrać, biegać z miejsca na miejsce i harować jak wół. Wystarczy cieszyć się tym, co się ma.

Życie... nie opowiada jednak wyłącznie o Stasiuku-samotniku. Mowa jest także o oswojeniu się ze śmiercią bliskich, o transformacji ustrojowej i Kościele w jej obliczu. Pewną część rozmowy zajmują również Zagłada oraz – tego nie mogło zabraknąć – nawiązania do twórczości laureata Nike.


Myślę, że to ważna książka. Taka, która pozwoli człowiekowi przysiąść na chwilę i zwolnić. I nie mam tu na myśli przyhamowania tylko na te kilka godzin, które poświęci się na lekturę. Myślę nieco bardziej długoterminowo – książka pozostawia w głowie szpilę. Skoro Stasiuk jest żywym dowodem, że można pielęgnować swoje wnętrze, zamiast gnać za sprawami zewnętrznymi, i żyć po swojemu, wcale nie przymierając głodem... to może pora trochę inaczej spojrzeć na świat?

Tytuł: Życie to jednak strata jest
Autor: Andrzej Stasiuk, Dorota Wodecka
Data wydania: 2015
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788326822179
Liczba stron: 186