niedziela, 10 stycznia 2016

Chuck Palahniuk - Kołysanka

Chuck Palahniuk. Facet, który napisał powieść, na podstawie której powstał mój ulubiony film. Facet, który pisze książki w taki sposób, że wystarczy kilka zdań, aby wiedzieć, kto jest autorem. W końcu facet, który w każdej powieści tworzy tak wyrazistych, mięsistych i popieprzonych bohaterów, że pamiętasz ich przez długi czas. Jakiś czas temu przeczytałem trzy jego książki za jednym zamachem i nieco się zapowietrzyłem. Teraz nadszedł moment na ciąg dalszy tej znajomości. Gwiazdor przyniósł mi Kołysankę. Chyba nauczył się, że Zniszcz ten dziennik to nieszczególnie dobry pomysł.




Carl Streator jest dziennikarzem, o którym trudno powiedzieć, że lubi swoją pracę. Wydaje się uważać samą ideę za fajną, ale ma spore opory, kiedy trzeba wchodzić z buciorami w cudze życia. Dziennikarstwo to jednak dziennikarstwo – dlatego w sezonie ogórkowym Carl musi machnąć kilka artykułów poświęconych śmierci łóżeczkowej niemowląt. Podczas pracy nad tym – jakże wdzięcznym i radosnym – tematem natrafia na coś, co ma całkowicie odmienić jego życie.

Bo poznanie kołysanki, która uśmierca zamiast usypiać, może obrócić wszystko do góry nogami, co?

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Helen Boyle, kobieta prowadząca agencję handlującą nawiedzonymi nieruchomościami. Jest ważnym elementem układanki – nie tylko wie dużo o kołysance, z Carlem łączy ją coś więcej. Tajemnica z przeszłości.

Palahniuk po raz kolejny pokazał, że nie bez powodu jest jednym z najchętniej czytanych pisarzy w Stanach. Stworzył bohaterów, którzy są wiarygodni. Drażnią, wkurzają, niektórzy pieprzą w kółko o tym samym – są ludzcy. Różnie radzą sobie z władzą nad życiem. Świadomość, że w każdej chwili mogą zabić, nie pozostawiając po sobie żadnych śladów, jest dla nich błogosławieństwem i przekleństwem jednocześnie. Przekonują się, że dobre intencje i szczytne idee nie zawsze zwyciężają z ludzkimi słabościami.

Nie zabrakło też Palahniukowych refrenów. Były już sposoby na przygotowanie bomby, był poradnik, jak wyczyścić jakie zabrudzenia – Kołysankę ubarwiają wycinki z gazet. Dobrze, że ta formuła pojawia się w większości książek tego pisarza, czułbym się dziwnie, gdyby tego zabrakło. Co mam dokładnie na myśli? Wtrącane co jakiś czas, całkiem często, fragmenty połączone ze sobą w bardzo ścisły sposób, ale często odbiegające nieco od fabuły. Na przykład – jeden z bohaterów innej książki pracuje jako sprzątacz. Zna się na tym jak mało kto. Skutek – jego wypowiedzi są przerywane wtrętami na temat tego, że plamy z krwi najlepiej czyścić octem, a wino... I tak dalej. Na początku to wybija z rytmu, ale potem urzeka.

Świetnie wyszło też granie chronologią. Na początku, równocześnie z Carlem i Helen, poznajemy jeszcze Sierżanta i jego przydupasa. Dwóch policjantów, którzy są wyraźnie powiązani z głównymi bohaterami, najprawdopodobniej podążają ich śladem. Ci dwaj pojawiają się co jakiś czas, a ich historia zdaje się mieć bardzo niewiele punktów wspólnych z głównym wątkiem. W końcu jednak wszystko staje się jasne i... kopara opada.

Palahniuk ma narąbane we łbie. Trzeba mieć, żeby pisać takie rzeczy. I tak długo, jak długo się nie wyleczy, będę czytał go z przyjemnością.

Tytuł: Kołysanka
Autor: Chuk Palahniuk
Wydawnictwo: Niebieska Studnia
Rok wydania: 2012
ISBN: 9788360979266

Liczba stron: 286