niedziela, 9 sierpnia 2015

Ireneusz Iredyński - Jasełka-moderne

Recenzja #29 Sztuka

Ireneusz Iredyński to bardzo barwna postać. Urodzony w roku wybuchu drugiej wojny światowej, dożył do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Jego twórczością i poczynaniami zainteresowano się już w 1958 roku, od tamtego czasu prześwietlano go nieprzerwanie przez siedemnaście lat. Joanna Siedlecka dotarła nawet do zapisków, jakie sporządzono na jego temat:

"Posiada skłonności do picia alkoholu‚ gry w karty. WKR Kraków-Zwierzyniec stwierdza‚ że uchylał się od powszechnego obowiązku wojskowego i jest poszukiwany, Bez stałego miejsca zamieszkania. Prowadzihulaszczy tryb życia. Jego sąsiad (obaj mieszkali w sublokatorskich pokojach) opowiada‚ że Iredyński po przepiciu całego zapasu pieniędzy w 2 dni‚ całkowicie głodował‚ aż wreszcie poprosił gospodynię o kawałek chleba, Na przestrzeni lat 59-66 w stanie nietrzeźwym spowodował kilka awantur chuligańskich‚ m.in. w kawiarni ZLP‚ Domu Dziennikarza. Notowany na komendzie MO jako alkoholik i awanturnik‚ prowadzący chuligański tryb życia."

Nieczęsto sięgam po dramaty, zdecydowanie lepiej przyswajam je w roli widza niż czytelnika. O Iredyńskim jednak zdarzyło mi się popełnić pracę zaliczeniową w ramach studiów. Dramat Terroryści, którego ona dotyczyła, okazał się na tyle ciekawy, że chciałem więcej. Dlatego później sięgnąłem po Jasełka-moderne.

Obóz koncentracyjny. W jednym z baraków zamknięte jest osiem osób – siedmiu mężczyzn i kobieta. Czuwa nad nimi Strażnik, którego zadaniem jest dopilnować, aby więźniowie ćwiczyli przedstawienie jasełkowe, które niedługo miało być wystawione.

I to właściwie wszystko, co można powiedzieć o fabule. Ważne jest jednak to, co zachodzi we wszystkich bohaterach. Jak role, które zostają im przydzielone, przekładają się na ich rzeczywisty pobyt w obozie. Jak współistnieją z samymi sobą i psychopatycznym Strażnikiem, wchodzącym czasem w rolę Komendanta Obozu. W Jasełkach-moderne mamy tak naprawdę z dwoma spektaklami, z tytułowymi jasełkami oraz ze spektaklem reakcji na dotykającą zebranych w baraku przemoc.

Dramat dotyka też kwestii pana i sługi. Uwidacznia, jak osadzenie w jednej z tych ról może wpłynąć na postrzeganie świata przez człowieka. W końcu, chociaż to może przesada, pojawia się tu też trochę Hegla, a mianowicie kwestia sługi, który w momencie podjęcia walki z panem – nawet jeśli zginie – staje się wolny.

Wydaje mi się jednak, że każdy będzie w stanie odszukać w Jasełkach-moderne jeszcze jakieś kwestie. Ja na przykład kompletnie nie potrafię pojąć momentu, w którym bohaterowie zaczynają mówić litanię, składającą się z wyrwanych z kontekstu zdań, brzmiących jak wycinki z gazet. Zupełnie nie łapię, a może wiąże się z tym jakieś interesujące przesłanie?

Warto sięgnąć. A jeżeli do tej pory czytaliście tylko Szekspira i Moliera i ci dwaj panowie was zrazili – nie przejmujcie się. Iredyński to zupełnie inny dramat. (To nie brzmi najlepiej.)