niedziela, 27 września 2015

Mario Puzo - Dziesiąta Aleja

Recenzja #36 Książka z numerem w tytule

Przekopuję się przez domową bibliotekę i z radością odnajduję książki, które pasują do którychś z pozostałych kategorii Wyzwania. Im bliżej końca, tym trudniej z czymś trafić. Do tej pory nie przyszedł mi do głowy żaden pisarz o inicjałach B.D., z resztą jakoś sobie poradzę. Chociaż nie, nie wierzę w istnienie książki, której akcja rozgrywa się w Golinie – tutaj będzie trzeba improwizować.

Kiedy natknąłem się na Dziesiątą Aleję i zobaczyłem, że autorem jest Mario Puzo, bardzo się ucieszyłem. Przecież to autor Ojca Chrzestnego i Rodziny Borgiów! Spodziewałem się gangsterstwa, przekrętów i matactwa. Spodziewałem się twardzieli, krwawego załatwiania spraw i korupcji. Dostałem... no, sami zobaczcie.



Lucia Santa jest Włoszką, która wyemigrowała do Stanów w poszukiwaniu lepszego życia. Niestety, nie wszystko ułożyło się tak, jakby tego zapragnęła. Jej pierwszy mąż umarł, zostawiając ją z trójką dzieci, zdaną na siebie w obcym kraju. Na szczęście zdołała wyjść za mąż po raz kolejny. To nieco poprawiło jej sytuację finansową, ale nie umiliło życia. Lucia Santa Angeluzzi-Corbo mieszka przy Dziesiątej Aleji z szóstką dzieci i coraz bardziej odcinającym się od świata mężem. Wciąż pozostaje jednak włoską matką z krwi i kości – twardą, nieugiętą i gotową zrobić wszystko, żeby zapewnić byt swojej rodzinie.

Dziesiąta Aleja jest książką obyczajową. Puzo zdołał jednak opisać losy – zdaje się – typowej na tamten okres rodziny włoskich imigrantów w tak realistyczny i dosadny sposób, że nie potrzeba samochodowych pościgów, handlu nielegalnym alkoholem czy umoczonego w korupcyjne przekręty papieża, żeby się wciągnąć.

Podobać może się też wątek związany ze świadomością narodową. Lucia Santa pamięta Włochy i zasady rządzące społeczeństwem w rodzinnym kraju. Jej dzieci są jednak urodzone i wychowane w Ameryce – dlatego często kłóci się ze swoją najstarszą córką, której nie w głowie łóżkowe przyjemności i wychowywanie potomstwa. Dlatego też Lucia jest rozdarta pomiędzy złością na niepracującego syna, a uciechą z tego, że chłopak odnajduje radość w dziecięcych harcach.

Cienie nad rzeką Hudson opisywały hermetyczne społeczeństwo amerykańskich Żydów. Dziesiąta Aleja to w pewien sposób włoski odpowiednik. Kwadrat ulic, przy którym mieszka rodzina Angeluzzich-Corbo, jest niemal całkowicie zasiedlony przez imigrantów z Włoch. Puzo zdołał pokazać, jak taka obca społeczność odnajduje się w obcym kraju, jak stara się utworzyć w nim swój obszar, który chociaż odrobinę mógłby kojarzyć się z domem. Po Dziesiątej Aleji biegają włoskie dzieciaki, a z okien strofują je włoskie matki. Włoscy ojcowie wracają tędy wieczorami z pracy. Wszystko jest włoskie i tylko sen o lepszym życiu, majątku i dostatku jest amerykański.


Na koniec, na zachętę – i jako strzał w kolano mojemu męstwu, byciu macho i w ogóle – dodam jeszcze, że chociaż podpinam Dziesiątą Aleję pod „książkę z numerem w tytule”, równie dobrze mógłbym sklasyfikować ją jako „książkę, która cię wzruszyła”. No bo ładna jest, no.

Tytuł: Dziesiąta Aleja
Autor: Mario Puzo
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2007
ISBN: 83735591931
Liczba stron: 320