czwartek, 19 listopada 2015

Osamu Tezuka - MW

Raz na jakiś czas zdarza mi się przeczytać komiks. Najczęściej dzieje się to wtedy, kiedy koleżanka z roku z tajemniczym uśmiechem powie mam coś dla ciebie, Barni. Doświadczenie zdobyte podczas lektury Persepolis i Fun Home przypomniało o sobie, kiedy Dominika wyjmowała z torby kolejne grube tomiszcze. Jest bardziej o gejach czy pedofilach? - zapytałem, w sumie bardziej w formie żartu niż serio. Dlatego rozbawiło mnie, gdy usłyszałem poważną odpowiedź Jest wątek homoseksualny, ale nie jest najważniejszy dla fabuły.

O czym mowa? O MW autorstwa Osamu Tezuki.



Yuki jest pracownikiem banku. Całkiem dobrze radzi sobie z liczbami, dlatego w pracy jest szanowany i doceniany. Przy okazji cieszy się wielkim powodzeniem u kobiet, chociaż to akurat może mieć związek z jego bratem, aktorem teatru Kabuki. Oprócz tego Yuki jest bezwzględnym mordercą, homoseksualistą i – ogólnie rzecz biorąc – kawałem gnoja.

Oprócz Yukiego istotną postacią jest również ojciec Garai. Duchowny, którego z mordercą łączy przedziwna historia. Przed piętnastoma laty los sprawił, że tylko oni, dwaj chłopcy, przeżyli katastrofę, jaka dotknęła wyspy, na której się akurat znajdowali. Co to za katastrofa? Co albo kto się za nią kryje? W jaki sposób na nich wpłynęłą? Tego próbuje dociec Yuki... z nieszczególnie moralnych pobudek.

MW to manga wydawana w latach 70. Nie ma więc co się dziwić, że kreska może odstawać od tego, do czego przyzwyczaiły nas dzisiejsze standardy. Wciąż jednak – moim zdaniem – jest bardzo przyjemna. Dość prosta, rysunki nie powalają na kolana, ale dzięki temu całość zyskuje właśnie taki oldschoolowy klimat. Mnie absolutnie to nie przeszkadza.

Przeszkadza mi natomiast nieco naiwność tej historii, a raczej prostota, z jaką przychodzi Yukiemu osiąganie własnych celów. Być może tym razem zawiniło medium – może ta postać lepiej sprawdziłaby się w filmie. Wiecie, taki przytulny psychopata, który tu się uśmiechnie, tu puści oczko, tu powie komplement, tu wbije nóż w gardło. Komiksowy Yuki mnie nie kupił i łatwość, z jaką owija sobie innych wokół palca to dla mnie największy mankament całej historii. Wierzyć mi się nie chce też w skuteczność jego przebrań, ale tutaj można naciągać – ostatecznie jest bratem znanego aktora, może mieć do tego smykałkę.

Sama historia natomiast jest o tyle interesująca, że nieustannie się rozwija. Parę razy zdawało mi się, że wszystko zmierza już do końca i zaraz wszystko będzie jasne, a tu psikus – pojawił się kolejny wątek, kolejny element, który trzeba wkomponować w fabułę i poprowadzić akcję dalej. Lubię takie wodzenie za nos i bardzo boli mnie fakt, że książka w wersji fizycznej nie pozostawia złudzeń – są dalsze strony, więc musi być dalsza akcja.

Manga jak manga – dla mnie to ciekawa forma podania historii. Z MW nie wynika za wiele i nie ma sensu doszukiwać się tu wielkich przesłań. To po prostu całkiem sympatyczna historia o całkiem niesympatycznym mordercy.

Tytuł: MW
Autor: Osamu Tezuka
Wydawnictwo: Vertical
Data wydania: 2010
ISBN: 9781934287729
Liczba stron:
584