Idą
święta, pora pomyśleć o prezentach.
Mogłoby
się wydawać, że obdarowanie mola książkowego to bułka z masłem
– wystarczy kupić mu książkę i będzie się cieszył, nie? Więc
idziecie do księgarni, przedzieracie się między regałami,
oglądacie jedną książkę po drugiej... i nagle okazuje się, że
to nie takie hop. Znasz jego ulubionego pisarza? To super, ale zaraz
przychodzi ci do głowy, że nie masz pojęcia, co już czytał, a
czego jeszcze nie. Może wszystko? Znasz jego ulubiony gatunek?
Świetnie, ale hej, hej... można napisać Wiedźmina
i można napisać Żmiję...
i weź tu teraz traf w coś fajnego.
Oczywiście
najlepiej, kiedy znacie biblioteczkę waszego mola i wiecie, co już
czytał albo na co ma szczególną ochotę. Załóżmy jednak, że
nie macie dostępu do tajników tej wiedzy. I co?
Nie
bierzcie bestsellerów z Empiku! Ani mi się, kuźwa, ważcie. Bardzo
przepraszam, zeszłoroczny Mikołaju, bardzo mi miło, że o mnie
pomyślałeś, ale Zniszcz ten dziennik
nie było tym, co tygryski lubią najbardziej. Zniszcz ten
dziennik wszędzie również nie
będzie. Trzeba pamiętać, że książka sama w sobie jest tylko
medium – a do osoby ma trafić przede wszystkim zawarty w niej
przekaz.
Jeżeli
ktoś połyka jedną pozycję za drugą, kup mu coś, co będzie mógł
przeczytać. Tomy
przeznaczone do zniszczenia to świetny pomysł i ciekawy prezent,
owszem, ale raczej dla osób kreatywnych i uzdolnionych artystycznie.
W internecie można znaleźć wiele bardzo ciekawych realizacji – ja
jednak zdecydowanie lepiej czuję się w czytaniu niż niszczeniu
książek.
Obok
dzienników do zniszczenia często można trafić na jakieś
ociekające wyrafinowanym
humorem Kupy faktów i
inne tego typu rzeczy. To też średni pomysł na prezent dla kogoś,
kto czyta beletrystykę. Dla fana ciekawostek – owszem. Dla kogoś,
kto codziennie wchodzi na joemonstera, żeby przekonać się, czy nie
znajdzie tam nowego artykułu o durnotach – jak najbardziej. Ale
nie dla kogoś, kogo w literaturze pociągają opowiedziane historie.
No
to co kupić? Jeżeli wiecie o kimś, kto jest idolem waszego mola
książkowego, dobrym pomysłem może być jego biografia albo
wywiad-rzeka. Raz, że to książka, dwa, że dotyka interesujących
tematów. Ostatnio nawet dwudziestolatkowie wydają autobiografie
(swoją drogą – co potem? Sequel?), więc szanse, że ulubieniec
waszej ofiary również takową posiada. Chyba że to pan Wojtek,
robiący najlepsze pączki na Jeżycach... wtedy możecie się
rozczarować.
Nie
umiem przekonać się do czytania e-booków. Jestem bardzo
konserwatywny, kiedy chodzi o książki i zdecydowanie wolę
papierowe wersje. Możliwe jednak, że wynika to z tego, że nie
posiadam czytnika – a więc obcowanie z książką w formie
elektronicznej mam tylko za pośrednictwem komputera. Możliwe, że
będący gdzieś w połowie drogi pomiędzy analogowym, papierowym
tomem i ekranem monitora przekonałby mnie do elektronicznych wydań.
Na pewno nie umiałbym się w taki sposób uczyć, przyswajać z tego
rzeczy, które będę musiał zapamiętać, ale lekka literatura, ta
czytana dla przyjemności, mogłaby w sumie się nadać. A o ile
lżejsze stałyby się wszystkie walizki!
Czytelnictwo
to jednak nie tylko sam akt czytania. To także – przynajmniej w
moim przypadku – radość z posiadania książek. Może jestem
odszczepieńcem, ale czuję się chory na myśl, że miałbym oddać
książkę do biblioteki. Zdecydowanie wolę zostawiać je potem na
regale. Lubię sobie rzucić potem na nie okiem i ucieszyć się na
ten widok. Nie patrzcie tak na mnie, Hermiona uwielbiała zapach
pergaminu! Możecie więc spróbować zadbać o to, żeby taki regał
dobrze wyglądał. Kupcie albo – jeżeli jesteście kimś, kto
wiedziałby, co zrobić ze Zniszcz ten dziennik
– sami stwórzcie jakieś fajne podpórki na książki.
Opowieści
nie żyją zresztą jedynie na kartkach papieru. Często wydostają
się poza nie. Dlatego na mojej ścianie wisi plakat przedstawiający
Fight Clubowe mydło,
a na jednej z koszulek mam Lokiego z Kłamcy Ćwieka.
Jeżeli wasz mól książkowy ma jakieś uniwersum albo jakąś
powieść, którą szczególnie lubi, możecie spróbować
zorganizować mu związany z tym gadżet.
No
i na koniec – książka nie musi służyć do czytania. Można w
niej ukryć butelkę alkoholu, słodycze albo zrobić z niej ramkę
na zdjęcie. Wystarczy poeksperymentować... albo odpowiednio dobrze
przeszukać Sieć.