poniedziałek, 22 czerwca 2015

Marjane Satrapi - Persepolis

Trudno uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno temu Iran był zupełnie normalnym krajem. Normalnym z mojego, polskiego punktu widzenia, ma się rozumieć. Takim, w którym kobiety mogły nosić spodnie albo sukienki, pary nie musiały randkować potajemnie, a sąsiedzi rozmawiali ze sobą otwarcie, bez obaw przed wzajemnymi donosami.

Irańska rewolucja islamska wydaje mi się wciąż tak nieprawdopodobna. W przeciągu roku sterroryzowano mieszkańców, narzucono im nowe, zupełnie nieprzystające do dotychczasowych zasady, odebrano wiele praw, które zastąpiły – często absurdalne – obowiązki.



Komiks Persepolis autorstwa Marjane Satrapi to graficzna autobiografia. Autorka, urodzona w 1969 roku w Iranie, miała wątpliwą przyjemność dorastać w czasie, kiedy dokonywał się przewrót. Mogła z perspektywy dziecka przyglądać się zachodzącym zmianom i interpretować je tak, jak na dziesięciolatkę przystało.

Młoda Satrapi postrzegała świat w skrajnościach. Idealizowała i demonizowała, próbując w dziecięcy sposób oswoić nową rzeczywistość. Wujek, który brał udział w protestach i został za to wtrącony do więzienia, stał się w oczach nastolatki wielkim bohaterem. Młodzieńcza nieświadomość sprzyjała Marjane w pochopnym rozsądzaniu, kto jest dobry, a kto zły i komu należy się przychylność, a komu pogarda.

Nie jest tak jednak ciągle. Satrapi dojrzewa na kartach komiksu, staje się coraz starsza, a tym samym zaczyna coraz więcej rozumieć. Dużą rolę w kształtowaniu jej światopoglądu odgrywają również rodzice. To ich wypowiedzi i wyjaśnienia pozwalają czytelnikowi zobaczyć islamską rewolucję również z perspektywy bardziej świadomych, dojrzalszych uczestników.


Autorka nie próbuje się idealizować i wybielać. Nie stara się tuszować bardziej wstydliwych okresów swojego życia. Jej dojrzewanie – a więc okres buntu – przypadło na czas, kiedy ze wszech stron otaczały ją zakazy i ograniczenia. Na co dzień spotykała się z restrykcjami ze strony islamskiego rządu, swoje trzy grosze dokładali także rodzice, którzy – chociaż starali się być liberalni – w obawie o córkę, musieli ją temperować.

W pewnym momencie swojego życia Satrapi trafiła do Wiednia. Miało jej to ułatwić wejście w dorosłość, pozwolić na rozwijanie się w wolnym kraju. Właśnie ta wolność wydaje się być katalizatorem zdarzeń, które nastąpiły później. Dziewczyna, do tej pory zmuszona do ciągłego pilnowania się, wreszcie mogła odetchnąć pełną piersią. Nie, wróć. Nie do końca pełną, jeśli wziąć pod uwagę narkotyczny dym, który niemal nieprzerwanie zajmował jej piersi. Satrapi się zżuliła.



Ale to nie koniec tej historii. Żule nie wydają komiksów nagradzanych na festiwalach. Persepolis zahacza również o wojnę Iranu z Irakiem, pokazuje także mentalne odrodzenie się bohaterki, opowiada o ponownym ukształtowaniu się w niej uczuć związanych z ojczystym krajem i odbudowywaniu relacji z rodziną.

Persepolis czytałem bezpośrednio po recenzowanym niedawno Fun Home, dlatego nie mogę powstrzymać się przed porównaniem. Tym bardziej, że obie te powieści graficzne występują często razem, jako jedne z najlepszych komiksów w dziejach. Uważam, że Persepolis jest lepsze – a przynajmniej mi czytało się je przyjemniej. Może to kwestia rysunku, który, chociaż żaden ze mnie znawca grafiki, bardzo mi się spodobał. Utrzymane w czerni i bieli, proste ilustracje cieszyły oko. Nie bez znaczenia był z pewnością również humor – częściowo zawdzięczany dziecięcej narracji, a częściowo zdystansowaniu i ironii.


Wniosek po lekturze obu pozycji – czyżby komiks był idealnym medium do przystępnego mówienia o nieprzystępnych sprawach?

Tytuł: Persepolis
Autor: Marjane Satrapi
Data wydania: 2015
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328102873
Liczba stron: 352