niedziela, 12 kwietnia 2015

Ewa Stec - Polowanie na Perpetuę

Recenzja #11 Książka, którą polecił ci znajomy

No, nie znajomy, tylko dziewczyna i nie poleciła, tylko skoro wypożyczyłam, to możesz sobie przeczytać, chociaż nie sądzę, że ci się spodoba, ale poza tym wszystko się zgadza! Co do joty!

Troszkę oszukaństwo, wiem, ale skoro już przeczytałem i uznałem, że ostatecznie nie jest taka zła...? Chciałem do trójkąta miłosnego to podpiąć, ale Sandra uznała, że absolutnie nie, a ja – świeżo po lekturze książki, w której kobieca logika i sposób myślenia grały pierwsze skrzypce – wolałem nie drążyć tematu. Jeszcze bym się dowiedział, że to znak, że potajemnie hoduję świnki morskie pod materacem.



W Polowaniu na Perpetuę nikt nie wykłóca się o kategorie, nikt też nie ma świnek morskich. Są za to znalezione w samochodzie męża prezerwatywy, które jasno sugerują zdradę, upierdliwa teściowa, najbardziej na świecie kochająca swoją rasową psinę (o! Jednak ktoś coś hoduje!) i... kolumbijska mafia, z jakichś powodów poszukująca seksownej siostry zakonnej.

Takie połączenie mógł wymyślić tylko Quentin czy inny Rodriguez albo... kobiecy umysł. Ewa Stec pomieszała obyczaj z kryminałem, doprawiła groteską i humorem – i wyszło jej coś całkiem zjadliwego.
Szczerze mówiąc, dużo bardziej podobała mi się część obyczajowa. Agata, wraz z koleżankami próbująca rozpracować swojego męża i przyłapać go na gorącym uczynku (gorącym, hehe), była w sumie całkiem urocza. No i: […] bezszelestnie wyciągnęłam z szafki całą paczkę krówek. W końcu krowy to zwierzęta stadne, nie mogłabym zjeść tylko jednej – jak tu jej nie lubić za takie przemyślenia? Trudno też nie uśmiechnąć się przy obserwowaniu narastającej nienawiści do nowej sekretarki męża, silikonowej Dorotki. Tak, zdecydowanie obyczaj mnie kupił.

Wątek kryminalny pozostawia jednak dużo do życzenia. Stoi na poziomie większości polskich filmów. Tam, gdzie ma być śmiesznie, coś nie pyka, tam, gdzie mogłoby być groźnie, jest po prostu nijak, a sama intryga nie porywa (bo i porywacze jacyś tacy nieudolni...).

Szału ni ma, staniki nie latają, ale do katastrofy też daleko. Przyjemne czytadło na wolny wieczór. O! To jest to. Zdarzają się Wam czasem dni, kiedy macie ochotę obejrzeć film pokroju Adrenaliny albo Masz wiadomość? Taki, żeby się uśmiechnąć, miło spędzić trochę czasu i zaraz zapomnieć? Polowanie na Perpetuę to dobry substytut takiego seansu.

Tytuł: Polowanie na Perpetuę
Autor: Ewa Stec
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2010
ISBN: 9788375151312

Liczba stron: 302