wtorek, 28 kwietnia 2015

Jakub Ćwiek - Kłamca. Papież sztuk

Recenzja #14 Książka, która ukazała się w tym roku

Kłamca kończy w tym roku dziesięć lat. Tylko zwyrodniały rodzic nie świętowałby pierwszych okrągłych urodzin swojego dziecka. Szczególnie kiedy wydaje się, że jest to najukochańszy potomek. Ćwiek dba, żeby jego sztandarowy (no, przynajmniej z ochłapem sztandaru) bohater nie poczuł się porzucony. Panie i panowie, Kłamca. Papież sztuk.



Loki, odkąd został cynglem na usługach skrzydlatych, zdążył już trochę namieszać. Zdarzyło mu się zabić samobójcę, wymordować wielu bogów, a z dwójką z nich – Bachusem i Erosem – stworzyć całkiem zgrane trio. Tym razem jednak przegiął. Serial Bóg pośród nas okazał się absolutnym hitem, a główny bohater – choć Kłamcą nie jest – przeżywający przygody łudząco podobne do tych Lokiego, stał się bożyszczem fanów. Bożyszczem... a może bogiem?

Ćwiek kocha popkulturę, a popkultura kocha Ćwieka. Kłamca wszedł w nią z buta, chociaż sam pewnie stwierdziłby, że woli wchodzić czym innym. Nie ulega wątpliwości, że Loki zadomowił się w tym, co dziś uznawane jest za pop. A owe popowe rzeczy znalazły sobie przytulne lokum na kartach Ćwiekowych powieści. Czy to dobre połączenie?

Do mnie popkulturowe smaczki przemawiały w Kłamcy zawsze. Uśmiechałem się do Metatrona wyglądającego jak Alan Rickman i do opuszczonego domu, w którym jakaś sekta produkowała kiedyś mydło. Wiem jednak, że są też tacy, według których wszystkie te odwołania były wpychane w serię na siłę i stanowiły jej słaby punkt. W Papieżu sztuk Ćwiek pokazał, jak bardzo ma to gdzieś.

Wydaje mi się, że – paradoksalnie – wszyscy narzekacze powinni być zadowoleni przez tak radykalny zabieg, jak powołanie do życia boga popkultury. Dzięki temu wszystkie klisze przestały być tylko upchanymi w książce na siłę jazdami autora, zyskały status pełnoprawnych części składowych fabuły.

To nie jest normalna książka. Ćwiek bawi się konwencją i przełamuje formę. I robi to cholernie dobrze. Najmocniejszą stroną Papieża sztuk nie jest wcale dana czytelnikowi możliwość podjęcia decyzji, jak potoczy się dalsza akcja. Dużo ciekawsze są inne smaczki – nagła zmiana formy z prozy na... komiks (w którym co rusz przełamywana jest czwarta ściana, a ramki kadrów stają się bohaterami) czy kompletna redefinicja narracji polifonicznej. Wielu narratorów powieści? Zdarzało się. Ale żeby wchodzili sobie w słowo, krytykowali i walczyli o to, jak rozwinie się fabuła? Takie rzeczy tylko u Ćwieka.

Ta książka nie musiałaby mieć nawet szczególnie dobrej fabuły. Cała otoczka, granie kliszami sprawia, że treść schodzi gdzieś na drugi plan, podporządkowuje się formie. Akcja rozwija się zgodnie z oczekiwaniami narzuconymi przez konwencję – bo przecież odbiorca pamięta, że bajka to nie kino klasy B. Wróg nie dostaje trzech szans i nie wstaje po śmiertelnym postrzale... a przynajmniej nie powinien.

Kłamca 2,5 – dodatek do Kłamcianki – nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia. Papieża sztuk uważam jednak za naprawdę dobrą książkę, serwującą wszystko to, czego oczekuję od tej serii. Z czystym sumieniem stawiam ją na podium razem z dwiema pierwszymi tomami.

Tytuł: Kłamca. Papież sztuk
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2015
ISBN: 9788379243778
Liczba stron: 304