Recenzja #14 Książka, która ukazała się w tym roku
Kłamca
kończy w tym roku dziesięć
lat. Tylko zwyrodniały rodzic nie świętowałby pierwszych
okrągłych urodzin swojego dziecka. Szczególnie kiedy wydaje się,
że jest to najukochańszy potomek. Ćwiek dba, żeby jego
sztandarowy (no, przynajmniej z ochłapem sztandaru) bohater nie
poczuł się porzucony. Panie i panowie, Kłamca. Papież
sztuk.
Loki,
odkąd został cynglem na usługach skrzydlatych, zdążył już
trochę namieszać. Zdarzyło mu się zabić samobójcę, wymordować
wielu bogów, a z dwójką z nich – Bachusem i Erosem – stworzyć
całkiem zgrane trio. Tym razem jednak przegiął. Serial Bóg
pośród nas okazał się
absolutnym hitem, a główny bohater – choć Kłamcą nie jest –
przeżywający przygody łudząco podobne do tych Lokiego, stał się
bożyszczem fanów. Bożyszczem... a może bogiem?
Ćwiek
kocha popkulturę, a popkultura kocha Ćwieka. Kłamca
wszedł w nią z buta, chociaż sam pewnie stwierdziłby, że woli
wchodzić czym innym. Nie ulega wątpliwości, że Loki zadomowił
się w tym, co dziś uznawane jest za pop. A owe popowe rzeczy
znalazły sobie przytulne lokum na kartach Ćwiekowych powieści. Czy
to dobre połączenie?
Do
mnie popkulturowe smaczki przemawiały w Kłamcy
zawsze. Uśmiechałem się do Metatrona wyglądającego jak Alan Rickman i do opuszczonego domu, w którym jakaś sekta produkowała
kiedyś mydło. Wiem jednak, że są też tacy, według których
wszystkie te odwołania były wpychane w serię na siłę i stanowiły
jej słaby punkt. W Papieżu sztuk
Ćwiek pokazał, jak bardzo ma to gdzieś.
Wydaje
mi się, że – paradoksalnie – wszyscy narzekacze powinni być
zadowoleni przez tak radykalny zabieg, jak powołanie do życia boga
popkultury. Dzięki temu wszystkie klisze przestały być tylko
upchanymi w książce na siłę jazdami autora, zyskały status
pełnoprawnych części składowych fabuły.
To
nie jest normalna książka. Ćwiek bawi się konwencją i przełamuje
formę. I robi to cholernie dobrze. Najmocniejszą stroną Papieża
sztuk nie jest wcale dana
czytelnikowi możliwość podjęcia decyzji, jak potoczy się dalsza
akcja. Dużo ciekawsze są inne smaczki – nagła zmiana formy z
prozy na... komiks (w którym co rusz przełamywana jest czwarta
ściana, a ramki kadrów stają się bohaterami) czy kompletna
redefinicja narracji polifonicznej. Wielu narratorów powieści?
Zdarzało się. Ale żeby wchodzili sobie w słowo, krytykowali i
walczyli o to, jak rozwinie się fabuła? Takie rzeczy tylko u
Ćwieka.
Ta
książka nie musiałaby mieć nawet szczególnie dobrej fabuły.
Cała otoczka, granie kliszami sprawia, że treść schodzi gdzieś
na drugi plan, podporządkowuje się formie. Akcja rozwija się
zgodnie z oczekiwaniami narzuconymi przez konwencję – bo przecież
odbiorca pamięta, że bajka to nie kino klasy B. Wróg nie
dostaje trzech szans i nie wstaje po śmiertelnym postrzale... a
przynajmniej nie powinien.
Kłamca
2,5 – dodatek do Kłamcianki
– nie zrobił na mnie
szczególnego wrażenia. Papieża sztuk uważam
jednak za naprawdę dobrą książkę, serwującą wszystko to, czego
oczekuję od tej serii. Z czystym sumieniem stawiam ją na podium
razem z dwiema pierwszymi tomami.
Tytuł:
Kłamca. Papież sztuk
Autor:
Jakub Ćwiek
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Data
wydania: 2015
ISBN:
9788379243778
Liczba stron: 304