niedziela, 1 marca 2015

Neil Gaiman - Chłopaki Anansiego

Recenzja #5 Zabawna książka

Niemal każda mitologia ma swojego trickstera. Boga lub śmiertelnika, który normy i prawa uważa jedynie za uprzejme sugestie, do których absolutnie nie musi się stosować. To łotrzyk, kłamca i oszust, który jednak mimo wszystko jest w stanie wzbudzić sympatię i wydać się postacią pozytywną. Jego przekręty i skłonność do drwienia z autorytetów wnoszą do mitów humor i śmiech.

To nordycki Loki, greccy Hermes i Prometeusz. Słowianie mają swojego Walesa, a Afrykanie Anansiego.
A Anansi ma swoich chłopaków.



Charles Nancy, zwany przez wszystkich Grubym Charliem, nie miał łatwego dzieciństwa. Jego ojciec na każdym kroku drwił sobie z niego i płatał figle. Jeżeli domeną rodziców jest wprawianie dzieci w zażenowanie, Pan Nancy zasługiwał na medal. Stawianie syna w krępujących sytuacjach opanował do perfekcji.

Kiedy Gruby Charlie dorósł i wyniósł się z domu, udało mu się odciąć od kłopotliwego staruszka. Znalazł dziewczynę, z którą planował się ożenić i zatrudnił się jako doradca finansowy w londyńskiej firmie. Jego życie nie było pełne przygód i nieposkromionej radości, ale w miarę poukładane i stabilne. Aż do momentu, w którym dowiedział się, że pan Nancy umarł, a on – Charlie – ma brata.

W Chłopakach Anansiego Gaiman nawiązuje do innej swojej książki, Amerykańskich Bogów, przez postać pana Nancy'ego. I tutaj zupełne podobieństwa się kończą. Ironiczny, czarny humor z Amerykańskich Bogów w Chłopakach zastąpiony jest przez komizm sytuacyjny i słowny. Poważne problemy, które docierały do czytelnik spomiędzy stron starszej książki, w tej poświęconej Grubemu Charliemu i jego bratu, Spiderowi, ustępują miejsca funkcji ludycznej. Chłopaki Anansiego mają przede wszystkim bawić i cieszyć.

I pod tym względem spisują się znakomicie. Szczególnie pierwsza połowa książki. Kilka razy zaśmiałem się pod nosem, co przy lekturze zdarza mi się raczej rzadko. Uśmiechnąłem się znacznie częściej. Potem zdarzało się to coraz rzadziej i właściwie trudno mi powiedzieć dlaczego. Stawiam na zirytowanie zbytnią groteską albo naiwnością postaci. W powieści, jak w micie, zderzają się dwa światy – boski i ludzki. Problem polega na tym, że Charlie reaguje na to nazbyt spokojnie. Może to jakiś mechanizm obronny każe mu szybko na wszystkie niezwykłe wydarzenia reagować krótkim „aha, okej”, może psychologowie uznaliby to za normalne – mnie nie przekonuje.

Nie mniej jednak Chłopaki Anansiego to dobra książka. Sięgnąłem po nią, żeby odhaczyć kategorię „zabawna książka” i sprawdziła się tu idealnie. Jeżeli szukasz czegoś, co możesz łyknąć szybko i z przyjemnością, polecam kawałek pizzy albo tę książkę. A najlepiej jedno i drugie.

Tytuł: Chłopaki Anansiego
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 2006
ISBN: 978-83-7480-420-2
Liczba stron: 368

Okładka: Twarda